Opinie i odczucia, jakie Polacy żywią względem monarchii austro-węgierskiej od momentu jej upadku, a więc już od ponad stulecia, mają charakter ambiwalentny i niejednoznaczny. Z jednej bowiem strony polskie podręczniki do historii w dość pozytywnym tonie wypowiadają się o autonomii galicyjskiej, podkreślając, że w zaborze austriackim Polak mógł zostać nawet premierem całego kraju. Sentyment do owych czasów zachowuje część mieszkańców południa Rzeczypospolitej, ciepło wspominając „dobrego władcę” — Franciszka Józefa I. Do dziś w Krakowie, Zakopanem, Cieszynie czy Rzeszowie można natknąć się na portrety sędziwego monarchy wiszące na honorowym miejscu nad kominkiem.

Z drugiej jednak strony stosunek wielu do ostatnich lat Imperium Habsburgów i jego ostatecznego upadku w roku 1918 (a były to właśnie czasy panowania Karola Habsburga) kształtowany jest przez dzieła kultury silnie zakorzenione w polskiej świadomości takie jak film „C.K. Dezerterzy” czy książka „Przygody dobrego wojaka Szwejka”. Na ogół zaś nie dostrzegamy w nich tragedii, jaka stała się udziałem Cesarza Pokoju. Po wojnie niejeden spośród Polaków niechętnych austro-węgierskiemu dziedzictwu robił wszystko, by jego postać zdeprecjonować, a ostatecznie rzucić w otchłań niepamięci. W rezultacie, jeśli ktoś nawet słyszał o bł. Karolu, najczęściej zna na jego temat tylko kilka oszczerczych anegdot często rozmijających się z prawdą historyczną. Trzeba więc zacząć przypominać, że — mimo iż kwestia polska nie była nigdy kluczowym zagadnieniem krótkiego panowania Habsburga — to jednak losy naszej ojczyzny są ściśle związane z jego losami. Poniżej przedstawiamy kilka przykładów na potwierdzenie tego faktu.

Wielki książę krakowski

Po raz pierwszy ścieżki młodego arcyksięcia przecięły się ze ścieżkami polskimi niedługo po jego ślubie. Pełniąc służbę wojskową, 17 kwietnia 1912 r. przybył wraz z żoną do niewielkiego miasteczka w Galicji — Kołomyi — w którym od tej pory miał stacjonować jego regiment dragonów. Już na granicy polskiej prowincji został entuzjastycznie powitany przez jej namiestnika, profesora Michała Bobrzyńskiego. Właśnie na ziemiach polskich Sługa Boża Zyta Burbon-Parmeńska mieszkała przez prawie cały okres pierwszej ciąży, z której narodził się później przyszły następca tronu, arcyksiążę Otto. Wraz ze śmiercią Franciszka Józefa I relacje nowego cesarza względem Polski weszły na inny poziom. Nie tylko był on „królem Galicji i Lodomerii, wielkim księciem Krakowa, księciem Dolnego i Górnego Śląska, Oświęcimia i Zatoru, Cieszyna, etc.”, lecz jego władza obejmowała już także liczne terytoria wyrwane spod zwierzchności Sankt Petersburga takie jak Jasna Góra, Radom, Sandomierz, Lublin, Zamość i część Kresów Wschodnich.

Siostra Gradowska

Życie świętego nie kończy się wraz z jego śmiercią. Nawet po roku 1922 Karol Habsburg w nadnaturalny sposób otaczał swym błogosławieństwem nasz naród. Dowodzi tego postać polskiej siostry Marii Zyty Gradowskiej. Gdyby nie ona i jej historia może wciąż oczekiwalibyśmy na moment, w którym Cesarz Pokoju dostąpiłby zaszczytu wyniesienia do chwały ołtarzy. Urodziła się w 1894 r. i w wieku 25 lat wstąpiła do zgromadzenia sióstr szarytek. W kilka lat później wyjechała do Brazylii, gdzie pracowała w prowadzonych przez jej zgromadzenie domach dziecka i szpitalach. Już w młodości cierpiała na silne bóle nóg i żylaki. Dolegliwości nie można było usunąć środkami farmaceutycznymi. W latach pięćdziesiątych choroba nasiliła się na tyle, że wielokrotnie musiała poddawać się uciążliwym kuracjom i operacjom. Niegojące się rany przykuły ją w listopadzie 1960 r. na długo do łóżka. Wówczas jedna z sióstr zwróciła jej uwagę na rozsyłane po świecie przez Ligę Modlitewną prośby o modlitwy w intencji rychłej beatyfikacji austriackiego cesarza Karola I. Siostra Zyta niezbyt chętnie słuchała o Habsburgach i nie chciała modlić się do cesarza. Kiedy jednak bóle się potęgowały, nie mogąc spać nocami, zaczęła przywoływać w modlitwie jego osobę. Pomyślała, że być może Bóg wysłucha wstawiennictwa kandydata na ołtarze. Tak się też stało i pewnego ranka obudziła się, nie czując bólu, a niedające się zagoić rany znikły, nie pozostawiając śladów. Od razu mogła wstać z łóżka i cudownie uzdrowiona poszła do kaplicy, gdzie uklękła. Choroba nigdy nie powróciła, siostra wróciła do normalnych zajęć. Zmarła w 1989 r. w wieku 95 lat. Wydarzenie to było poddane szczegółowym badaniom w procesie beatyfikacyjnym. Niezależna komisja lekarzy potwierdziła, że uzdrowienie to nie mogło nastąpić drogą naturalną, gdyż choroba trwała już ponad 20 lat. Uznanie cudu zakończyło rozpoczęty w 1923 r. proces beatyfikacyjny.

Na podstawie: http://www.ekai.pl/polska-zakonnica-uzdrowiona-za-wstawiennictwem-karola-i/

Papież Polak

Wspomniana beatyfikacja odbyła się 3 października 2004 r. W owym czasie papieżem był oczywiście Polak — Jan Paweł II. Sylwetka Ojca Świętego również jest w niewytłumaczalny sposób związana z Cesarzem Pokoju. Karol Wojtyła senior był podoficerem cesarskiej i królewskiej armii, której naczelnym dowódcą od 1916 r. był bł. Karol. Rok po wygnaniu monarchy z Austrii na świat w Wadowicach (od 1772 do 1918 roku znajdujących się w granicach Imperium Habsburgów) przyszedł młody Karol Wojtyła. Zachowały się relacje mówiące o tym, że jego rodzice nadali mu imię Karol właśnie na cześć Karola I Habsburga. Drugie imię, Józef, miał zawdzięczać cesarzowi Franciszkowi Józefowi I. Gdy papież spotkał się kiedyś z cesarzową Zytą, przywitał ją słowami: Miło mi powitać cesarzową mojego ojca. Co znamienne ostatnim błogosławionym, którego Jan Paweł II wyniósł na ołtarze, był właśnie ostatni cesarz Austrii.