Skroś okien różnofarbnych powoju roślina,
Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia,
Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia
I pisze Baltasara głoskami: RUINA.

(Adam Mickiewicz „Bakczysaraj”)

W popularnym amerykańskim serialu młodzieżowym Rycerz z przypadku (2019-2021), który podejmuje próbę skonfrontowania świata współczesnych pojęć z ideałami oraz wartościami minionych wieków (czym skądinąd pozytywnie wyróżnia się na tle nijakiej i bezrefleksyjnej kultury doby postmodernizmu), wielokroć akcentowana jest oryginalna myśl, zgodnie z którą historia jest tym, co sami decydujemy się zapamiętać.

Zapatrywanie to winno prowadzić do co najmniej dwóch skrajnie od siebie różnych interpretacji. Na pierwszy rzut oka jest to bowiem wizja „stricte” materialistyczna i utylitarna, w której nie istnieje prawda obiektywna, jako że obraz przeszłości może zostać dostosowany do aktualnych potrzeb czy społecznej koniunktury. Historia staje się wówczas zwykłą zabawką w rękach osób, które mają środki, by o niej opowiadać, co pozostaje w zgodzie z (w gruncie rzeczy pesymistyczną) obserwacją Winstona Churchilla, iż historię piszą zwycięzcy.

Bohaterowie wspomnianego serialu są wszakże dalecy od takiego sposobu myślenia. W ich mniemaniu historia to nie wydarzenia czy daty, które za godne zapamiętania uznają „wielcy tego świata”. Historię tworzą ludzie, o których my sami, każdy z osobna, decydujemy, że są dla nas ważni i wyjątkowi. Dopiero wówczas jesteśmy w stanie faktycznie utożsamić się z przeszłością, by wśród naszych przodków, ich decyzji i codziennych trudności, poszukiwać inspiracji potrzebnej do zmiany przygnębiającego „dziś” w pełne nadziei „jutro”.

Wbrew pozorom nie jest to problematyka oderwana od rzeczywistości, gdyż odnieść możemy ją bezpośrednio do postaci Cesarza Pokoju. Mija równo 100 lat od dnia jego śmierci. W oczach świata przegrał, nie znalazł się w obozie zwycięzców, nie narzucił innym swojej wizji politycznej ani ideologicznej, milczą na jego temat podręczniki historii. Starodawne zamki Habsburgów tak samo jak niegdyś Girajów powoli obracają się w ruinę, po ogromnych i zbytkownych pałacach hula wiatr (końca?) historii. Jednakże człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim. Błogosławiony Karol spełnił swe zadanie najlepiej, jak tylko umiał. Teraz nadeszła nasza kolej. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy uznajemy za wartościowe to, co po sobie pozostawił i czy chcemy podjąć tę spuściznę? Jeśli tak, wówczas jego historia będzie wiecznie żywa, a reszta nigdy nie stanie się milczeniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *