W liturgiczne wspomnienie błogosławionego Karola Habsburga wracam myślami do tegorocznej wizyty u jego grobu. Dziwnym zrządzeniem losu właśnie tego wyjątkowego żołnierza, polityka i ojca Bóg dał naszej rodzinie jako wzór do naśladowania. Dlatego wyprawa do miejsca, gdzie zakończyła się ziemska droga Karola, była przez nas tak wyczekiwana.
Opuszczony, niezrozumiany i bardzo, bardzo samotny… Takie odczucia wywoływało nie tylko wnętrze kościoła i kaplicy, w której umieszczono jego trumnę, ale i wspomnienie poszczególnych faktów z jego krótkiego życia.
Dziś stolica Madery przyciąga wielu turystów, jednak niewielu z nich dociera do grobu ostatniego cesarza Austrii i króla Węgier. Pamięć o tym szlachetnym człowieku przegrywa z ciepłymi wodami Atlantyku i innymi materialnymi atrakcjami tej niezwykłej wyspy.
Tymczasem w tym spokojnym miejscu, przy trumnie błogosławionego władcy umocnienia i pocieszenia powinni szukać wszyscy opuszczeni i samotni. Wszyscy, których intencje są nierozumiane, a działania krytykowane. Wszyscy, którzy kierując się Dobrem i Prawdą, postępują wbrew temu, czego oczekuje od nich świat.
Niech błogosławiony Karol I Habsburg wstawia się za wszystkimi, których złość i zacietrzewienie dzisiejszego świata nie są w stanie pozbawić pokoju serca nieustannie wpatrzonego w blask małej czerwonej lampki oznajmującej całemu światu, że KRÓL żyje!
Magda